
HYMN GRUPY KWIATUSZKI
Na łące,na łące,na łące,
To my kwiaty tańczące.
Na łące,na łące,na łące,
To my kwiaty tańczące.
Kołyszemy się leciutko,
Wietrzyk nas porusza,
W każdym z nas się kryje dobra,
Bo kwiatowa dusza.
Kolorowa od nas łąka
A w promieniach słońca,
Tańczą z nami i zwierzątka, Tańczyć chcą bez końca.
Ref:Raz,dwa,trzy, Raz,dwa,trzy,
To kwiatów jest walczyk,
Raz,dwa,trzy, Raz,dwa,trzy,
Też z nami zatańczysz. /2 RAZY
Słońce świeci gdzieś nad nami,
Cały dzień tańczymy,
Kolorami się bawimy,
Tańczą i motyle,
Łąka pachnie czarodziejsko,
Oddech weź głęboki,
I podążaj za kwiatkami,
Też tanecznym krokiem.
Ref: Raz,dwa,trzy, Raz,dwa,trzy,
To kwiatów jest walczyk,
Raz,dwa,trzy, Raz,dwa,trzy,
Też z nami zatańczysz./ 2 RAZY
Drogie dzieci razem z nami
Ruszajcie do tańca,
Prosto tańczy się każdemu,
Kwiatowego walca.
Nóżka prawa,nóżka lewa ,
I jeszcze raz prawa,
W barwach kwiatów
Najpiękniejsza zawsze jest zabawa.
Ref: Raz,dwa,trzy, Raz,dwa,trzy,
To kwiatów jest walczyk,
Raz,dwa,trzy, Raz,dwa,trzy,
Też z nami zatańczysz. /2 RAZY
Tematy kompleksowe na miesiąc :Luty
1.Przedwiośnie.
2.Wiosenne porządki.
3.W zdrowym ciele zdrowy duch.
4.Mój wymarzony zawód.
Opowiadanie na miesiąc:Marzec
O czym marzyła zielona parasolka
W garderobie mieszkała zielona parasolka. Stała w specjalnym koszyku obok szafki
z torebkami. Każda torebka miała swoją przyjaciółkę. Taką, jak to się mówi, od serca.
Torebki szeptały sobie różne tajemnice. Tylko parasolka była smutna i samotna.
– Och, ciągle stoję w tym samym miejscu – wzdychała. – Nigdzie nie wychodzę,
więc jak mogę znaleźć sobie przyjaciół i znajomych.
Kiedyś, gdy jeszcze przebywała w magazynie sklepowym, przyjaźniła się z parasolką
w kolorowe koła, ale potem coś je rozdzieliło. Więc teraz wymyślała sobie przyjaciół.
Ale to jednak nie to samo. Trudno jest lubić coś, czego nie ma.
Aż pewnego dnia smukłe dłonie w zielonych rękawiczkach wyjęły parasolkę z koszyka.
– To nasza pani Melania! – zawołały torebki. – Ciekawe, dokąd się wybiera.
Przed domem Melania otworzyła parasolkę. Nagle wiatr powiał z jednej strony, to znów
z drugiej strony i uniósł parasolkę wysoko, wysoko.
– Co ty robisz, nieznośny wietrze? – oburzyła się parasolka. – Masz mnie natychmiast
oddać mojej właścicielce!
Ale wiatr w ogóle jej nie słuchał. Wiał coraz silniej, więc parasolka leciała i leciała,
a nawet chwilami wirowała w kółko. Ktoś mógłby pomyśleć, że to taki podniebny taniec.
Z dołu patrzyły na niego inne parasolki i parasole. I z podziwem wołały:
– Koleżanko, jak już skończy się twoja niesamowita wyprawa, zapraszamy do nas.
Spotykamy się zwykle…
Zielona parasolka jednak nie usłyszała, gdzie odbywają się te spotkania. Z przyjemnością
zleciałaby na ziemię, żeby poznać nowe koleżanki i kolegów, ale niestety wiatr unosił
ją coraz dalej i dalej.
Wtem do parasolki podleciał zabłąkany ptak.
– Czy mogę schronić się pod twoim kapeluszem, dopóki nie przestanie padać? – zapytał.
Parasolka radośnie przytaknęła. Po chwili coraz więcej ptaków korzystało z gościnności
parasolki. I tak razem frunęli, a ptaki opowiadały o swoich zagranicznych podróżach,
przygodach, budowaniu gniazd i wielu ptasich sprawach.
Wreszcie deszcz przestał padać, wiatr się uspokoił i parasolka łagodnie opadała
w dół, aż przysiadła na ławce w parku. Ptaki jeszcze przez chwilę coś do niej szczebiotały,
po czym odleciały do swoich gniazd. A zielona parasolka znowu została sama.
Obok ławki rosło drzewo. A w nim była dziupla. Z dziupli wychyliła się wiewiórka.
– Dzień dobry! – zawołała wiewiórka, która usłyszała smutne westchnienia
dochodzące z ławki.
– Dzień dobry – odpowiedziała parasolka.
– Chętnie bym z tobą porozmawiała, ale biegnę do mojej kuzynki na przyjęcie z okazji
powrotu wiosny.
I myk, myk z drzewa na drzewo wiewiórka popędziła z pierwszą wiosenną wizytą.
Ojej, zielona parasolka też by chciała z kimś przywitać wiosnę. Zamknęła oczy
i zastanawiała się, co ma teraz ze sobą począć. Deszcz znowu zaczął padać.
Wtem parasolka usłyszała jakiś obcy, ale bardzo uprzejmy głos, który zapytał:
– Czy my się czasem nie znamy?
– Oczywiście, że się nie znamy! – odpowiedziała zielona parasolka i dodała z żalem:
– Ja nikogo nie znam.
Otworzyła oczy i ujrzała przed sobą trzy parasole. Te, które zapraszały ją wcześniej
na spotkanie.
– Czy to ty latałaś dzisiaj pod chmurami? – upewnił się parasol z drewnianą rączką.
Gdy zielona parasolka przyznała, że to właśnie ona, nieznajomy powiedział, że wszyscy
jej szukają.
– Naprawdę? – ucieszyła się parasolka. I już nie czuła się taka samotna.
– Teraz zawiadomimy panią Melanię, że tutaj jesteś – odezwał się drugi parasol.
A trzeci szeptem dodał, że jeśli zielona parasolka zechce wybrać się kiedyś na spotkanie
z innymi parasolkami i parasolami, musi najpierw się uśmiechnąć, a potem wymówić
czarodziejskie słowo w języku parasolońskim. I cała trójka wyszeptała owo tajemnicze
słowo, po czym zniknęła, bo słowo miało moc przenoszenia.
Deszcz padał i padał, a krople bębniły, że hej! Po chwili zielona parasolka zobaczyła,
jak parkową alejką ktoś biegnie, rozchlapując kałuże. To przecież Melania! Ale nie była
sama – niosła nad głową jakąś parasolkę. Trzymała ją mocno, żeby wiatr znów nie spłatał
jej psikusa.
Zielona parasolka nie wierzyła własnym oczom… Melania biegła z jej dawną
przyjaciółką, parasolką w kolorowe koła. Okazało się, że kiedyś Melania kupiła dwie
parasolki. Zieloną umieściła w garderobie, a drugą, właśnie tę w kolorowe koła, schowała
w szafie. Dopiero gdy deszcz przemoczył jej płaszcz do ostatniej nitki, przypomniała sobie
o drugiej parasolce.
– Zabieramy cię do domu – mówiła Melania, z trudem łapiąc oddech. – Jeśli jeszcze
kiedyś zechcesz polatać pod chmurami, będziesz miała zastępczynię.
– To ty? – ucieszyła się zielona parasolka.
– To ja – odpowiedziała zaskoczona kolorowa parasolka.
I obydwie rozpłakały się ze szczęścia. Oczywiście padał deszcz, więc trudno było
odróżnić krople od łez.
Wystarczyło wyjść z domu, żeby tyle historii mogło się wydarzyć!
Zielona parasolka i jej przyjaciółka w kolorowe koła mieszkały teraz w garderobie,
a torebki były strasznie ciekawe, o czym tak ciągle rozmawiają. Przecież przyjaciele
zawsze mają sobie wiele do powiedzenia, a one w dodatku znały pewne tajemnicze
słowo, które pozwalało im przenosić się tam, gdzie tylko chciały.
Urszula Piotrowska
Piosenka na miesiąc:Marzec
Idzie wiosna
1. Już od ranka, już od ranka
hopsa-sa-sa, hopsa-sanka.
Dzyń, dzyń! Dzwonią dzwonki z łąki.
Pyk! Na drzewach pękły pąki.
W polu, w lesie, na wsi, w mieście,
wszędzie wiosna jest nareszcie!
Ref.: Idzie wiosna! Idzie wiosna!
Każda żaba jest radosna,
każdy żuczek, ptak i sosna!
Idzie wiosna! Idzie wiosna!
2. Każdy ćwierka, śpiewa, drze się,
że się niesie w całym lesie!
Każdy fruwa, każdy skacze:
bzyk-bzykacze, ćwierk-ćwierkacze.
I wy też się z nami cieszcie,
wiosna przyszła już nareszcie
Ref.: Idzie wiosna! Idzie wiosna!
Każda żaba jest radosna,
każdy żuczek, ptak i sosna!
Idzie wiosna! Idzie wiosna!